30.11.25

30.11.25

Technika jazdy na mietle :D

16
Technika jazdy na mietle :D

Gdy już myślisz, że zaczynasz w końcu poważnieć...

I stajesz se z mietłą zamyślona..

 

Wręcz uduchowiona...😇


 I nagle...

 Wzrok Twój pada na TO!😏😁

Wszak nigdy nie skakałaś! 


 No to se tera poskaczę!

A co! 😎




 A nawet polatam!😁

Muszę Wam powiedzieć, 

że na pewno już kiedyś na mietle latałam! 

Od razu załapałam o co chodzi! 😁


 

Technika jazdy na mietle jest prosta:

odpalasz i lecisz!😂 

 Bo wiecie...😁

 

 

Na koniec listopada foty z lata.

Korzystajcie z życia

 i bawcie się kiedy tylko macie okazję!😁

 

Wpis miał wlecieć wczoraj, na Andrzejki, 

ale tak się zalatałam, że nie zdążyłam.

Wróżę, więc Wam dzisiaj

 moc szczęścia na przyszły rok! 💥😊😍

27.11.25

27.11.25

Jan Zumbach "Ostatnia walka", Stefania Grodzieńska "Wspomnienia chałturzystki", Yeonmi Park "Przeżyć"

10
 Jan Zumbach "Ostatnia walka", Stefania Grodzieńska "Wspomnienia chałturzystki", Yeonmi Park "Przeżyć"

 Książki, które świadczą o tym, że czytam wszystko .

Pomijając rozmaite poradniki życiowe, bo nikt mi nie będzie mówił jak mam żyć😉

No chyba, że Pani Bukowa i jej "Wielki ogarniacz życia" 

o tym tu KLIK 😁

To nie jest reklama, ani współpraca. 


 "Ostatnią walkę" Jana Zumbacha

podsunął mi mąż, gdy nie miałam co czytać.


 Byłam zaskoczona, że bohater wojenny, lotnik,

miał tak bogate, pełne przygód życie po wojnie! 

Nie wystarczyło mu wojennych emocji,

nie potrafił zaszyć się na spokojnej posadce

i w cieple domowego ogniska dokonać żywota.

Lubił zaszaleć! 

Od wczesnej młodości stawiał na swoim! 

Warto poznać jego burzliwe losy😎 

 

We "Wspomnieniach chałturzystki",

poznacie Stefanię Grodzieńską.

Była tancerką, aktorką,

 autorką tekstów i konferansjerką! 

Fajnie poczytać,

 jak to wszystko za czasów PRL-u 

funkcjonowało i jak się wtedy bawiono😀


"Przeżyć" Yeonmi Park,

to naprawdę warta przeczytania historia.

Opowiada o dramatycznej ucieczce z Korei Północnej 

młodej dziewczyny i jej matki. 


 

 Yeonmi przeżyła, ułożyła sobie życie.

Możecie ją spotkać na jej instagramie 😊

Tutaj KLIK 

 

Pozdrawiam słonecznie! 

22.11.25

22.11.25

Coco Cura powraca w starych ciuchach...

26
Coco Cura powraca w starych ciuchach...

Czyli przepis na to, jak zostać "domowom gwiazdom".😁

Bo wiecie...

 Nie musicie czekać na główną rolę w filmie, Oscara

 czy wydawać kupę kasy na ciuchy od znanych projektantów, 

aby "takom gwiazdom" zostać 😉


Powiem Wam jeszcze w sekrecie,

że nawet nie musicie się trzymać aktualnych modowych trendów😎

 
Wystarczy wyciągnąć z szafy swoje ulubione ciuchy, 
nawet te najstarsze!
 
Bo tylko od nas zależy, 
czy czujemy się "gwiazdom"!😋

 Nie trzeba wydać miliona dolarów na kreację,

aby jak milion dolarów wyglądać! 😁

 A ja się tak właśnie czuję w starym sweterku z Auchan za grosze

 i w kilkuletniej spódnicy! 

Szyku dodaje mi wieloletnie, znoszone futerko z Mohito z 2013

oraz szpilki Reserved kupione na promocji w 2017😁 

(Jak ma się bloga, to się wie, kiedy co się kupiło😜😉) 

 Wisienką na torcie starzyzny 

są tutaj me srebrne kolczyki koła,

 które mają już 35 lat!😲😁

 Typowa Coco Cura, to cała ja!

Tutaj KLIK o tym pisałam onegdaj.😎

Do kulinarnych przepisów głowy nie mam.

Za to wizje ciuchowe od razu mi się jawią!💥

 

Kiedyś wrzuciłam fajny przepis na "Plażowom Gwiazde",

tutaj jest KLIK 😁

Do lata jeszcze troszeczkę, 

zdążycie się przygotować😉 

 

Pozdrawiam słonecznie! 

16.11.25

16.11.25

Retinobaza 1700 - maść z apteki zamiast kremu

28
 Retinobaza 1700 - maść z apteki zamiast kremu

Czyli o tym, jak wywaliłam prawie wszystkie kremy😜 

Kto mnie zna dłużej wie, 

że od wczesnej młodości byłam kremomaniaczką.

Wierzyłam w namaszczanie się rozmaitymi mazidłami,

które miały opóżnić starzenie mej skóry.

Stosowałam się do porad ówczesnych kosmetyczek.

Tutaj KLIK  pierwszy wpis na ten temat. 

 Ostateczne podsumowanie po 35 latach

tutaj KLIK  

pod tytułem "Kremy czy geny, 

 czyli porównanie pielęgnacji skóry 55-letnich przyjaciółek"😁


To nie jest współpraca, ani reklama - 

- wszystkie produkty kupiłam sama😁

 

Menopauza dokonała na mej skórze sporej rewolucji

 zaskakując trądzikiem o czym pisałam tutaj KLIK.

To ostatecznie przyczyniło się do odstawienia 

wszystkich toników, serum

oraz "cudownych" kremów .

 Szukałam czegoś co mi nie zaszkodzi.

Zawsze lubiłam maść z wit A i czasami stosowałam ją na twarz,

 jednak jest ona dość tłusta i może zapychać.

Przypadkiem wpadła mi w oczy Retinobaza.

 

Ma ona o wiele lżejszą konsystencję

 od typowej maści z witaminą A. 

 

Chyba muszę ogolić ręce😜😂

Działanie maści jest takie, jak wielu kremów

(także tych drogich z cudownymi obietnicami producentów😉)

 

Nawilża, regeneruje, ujędrnia,

redukuje zmarszczki, przebarwienia, zaczerwienienia,

zmiany trądzikowe 

oraz przeciwdziała starzeniu skóry. 

 

Za 15 złotych mam takie cudo!😁

 


Stosuję ją prawie od roku.

Wieczorem smaruję całą twarz, szyję i dekolt.

Także pod oczami. 

Ładnie nawilża, skóra jest mięciutka,

a pod oczami bardziej napięta.

Twarz mam mniej zaczerwienioną,

złagodziła podrażnienia.

I najważniejsze pomogła w walce z trądzikiem! 

 

 Dobrze się wchłania, 

nie zostawia tłustego filmu.

Jest bardzo wydajna! 

 

Nie zlikwidowała zmarszczek,

bo wiadomo, że tego żaden krem nie czyni😉 

 

Cudów nie ma,

 postanowiłam kiedyś testować 

wszelakie "cofające czas i likwidujące zmarszczki" produkty, 

abyście Wy już nie musiały😉

Udowodniłam też, że można złożyć reklamację 

na niespełnione obietnice producenta.

O tym pisałam tutaj KLIK  Janda 

i tutaj L`oreal KLIK 👍

Spróbowałam jeszcze modnej teraz pielęgnacji warstwowej

KLIK  i KLIK.

Coś mi się wydaje, 

że modę na tę pielęgnację warstwową,

 wymyślili producenci kosmetyków...

Dziewczyny teraz ładują na skórę wciąż więcej i więcej,

 no i wydają na to kupę kasy...😏

 

A z tego co ostatnio wyczytałam i trochę mnie zmroziło,

 niektóre składniki przenikają do krwioobiegu... 

 


 Wszystkiego nie odstawiłam.😉

Retinobazy używam na noc, a na dzień Holikę z filtrem 50.

W pochmurne dni stosuję  prosty krem nawilżający Basiclab.


Oczyszczanie, to emulsja Cetaphil  (baardzo wydajna!),

 płyn micelarny Bielenda (fajnie zmywa makijaż)

 i ze trzy/cztery razy na miesiąc peeling enzymatyczny.

 

Żadnych maseczek, masek i wydziwiania😜

Co do kremów pod oczy, to zawsze stosowałam je sporadycznie.

Nigdy nie zauważyłam jakiegoś szczególnego ich działania.

 


Podsumowując:

moja prawie 57-letnia skóra, to lubi😁😉

 

P.S. Nie jestem kosmetologiem, 

oceniam produkty z pozycji przeciętnej użytkowniczki.

Jeśli macie problemy ze skórą, warto odwiedzić dermatologa,

co ja też uczyniłam. Czerpię wiedzę od lekarzy.

 Moje przemyślenia są moje i nie musicie im wierzyć😉

Np. o tym, że modę na pielęgnację warstwową,

 wymyślili producenci kosmetyków😎

 Ale przyznacie, że coś w tym jest...😁

 

Pozdrawiam słonecznie! 

31.10.25

31.10.25

Produkty Pharmaceris oraz Soraya do skóry trądzikowej

34
Produkty Pharmaceris oraz Soraya do skóry trądzikowej

 Od razu napiszę, 

że u mnie się nie sprawdziły.

Nie jest to współpraca ani reklama. 




Ponad rok temu tuż przed menopauzą

na mojej twarzy zaczęły pojawiać się wypryski.

Najpierw myślałam, że jakieś kosmetyki mnie zapchały.

Zrobiłam więc tak jak zawsze w takim wypadku,

czyli odstawienie używanych kremów

i ratowanie się sprawdzonymi produktami.

Wpis o tym jak ratowałam skórę tutaj KLIK 

 

Niestety tym razem moje stare metody nie pomogły.

Zauważyłam też, 

że wypryski wyglądają trochę inaczej jak wcześniej.

Ich umiejscowienie też było inne -

- nie na całej twarzy, 

ale w okolicy brody, żuchwy, na skroniach i czole. 

Dotarło do mnie, że to może być trądzik menopauzalny! 

Do starych metod ratowania 

dołączyłam więc kosmetyki przeciwtrądzikowe. 

Na pierwszy ogień poszła seria Pharmaceris .


 

Krem z 5% kwasem migdałowym na noc.


 

Na dzień krem nawilżająco-kojący z filtrem 30.


Do mycia twarzy żel antybakteryjny.


 

Niestety te produkty nie zrobiły nic.

Po ponad miesiącu stosowania nie zauważyłam żadnego działania

łagodzącego zmiany trądzikowe. 

150 zł jak psu w d*pe...znaczy w błoto!😜 

Zakupiłam więc coś tańszego.


 

Krem Soraya normalizująco wygładzający.


 

 Serum normalizujące z kwasem salicylowym.



 Nie zredukowało zaskórników, 

nie złagodziło zmian trądzikowych.

Ale przynajmniej było tanie😜 

 

Podsumowując - produkty owe nie zaszkodziły, ani nie pomogły.

Przez parę miesięcy podczas ich stosowania

miałam wciąż taki sam trądzik.

 

W końcu wybrałam się do dermatologa.

Dostałam maść na receptę,

która bardzo szybko zadziałała!

 Wystarczył miesiąc i skóra wróciła do normy!

 Za młodu takiego trądziku nie miałam

jak na stare lata...

Byłam w szoku! 

Zredukowałam teraz moją pielęgnację do minimum.

O tym jeszcze będzie wpis😊 

 Trzymajcie się zdrowo! 

Copyright © Zapiski roztrzepane ....... , Blogger