Mój prezent urodzinowy od męża ,a właściwie i od syna ,bo Młody podczepił się bezczelnie żeby nie wydawać kieszonkowego;)
Oczywiście prezent wybrałam sobie sama ;)
Płaszczyk wypatrzyłam w Zarze .Po przecenie z 399 na 199zł:))
Urzekł mnie kapturem:D
Jest ogromny!!! Od razu skojarzył mi się z pelerynami średniowiecznych dam...
Narzucały na suknie długie peleryny i zakrywały twarze ogromnymi kapturami.
Płaszczyk jest krótki ,ale mam chociaż kaptur;)
Mąż od razu spytał:
- Ale chyba nie założysz do niego tego głupiego kapelusza?
Jak to nie?! Jak tak!
Stwierdziłam ,że dopiero kapelusz nadał mu charakteru:))
*************************************************************
Płaszcz - Zara
Kapelusz - rękodzieło własne:))
*******************************************
Skończyłam dzisiaj 21 lat....problem w tym ,że po raz drugi ;)
Tadam!!!
Kurde ,42 lata zleciało nie wiadomo kiedy...
Mąż życzliwie stwierdził ,że to już prawie pięćdziesiątka;)
Ubrałam się więc ładnie ,żeby godnie się prezentować na mych drugich 21-szych urodzinach ;)
Kapcie - Kaczorexy stanowią najbardziej wyrafinowany element stroju:))
Tort był pyszny...
Syn popił Piccolo ,a ja z mężem winko:))
Kawki nie mogłam się doczekać;)
Dziewczyny przesyłam Wam po wirtualnym kawałeczku tortu !
I lampce wina !!!
Kochanym siostrzyczkom ,mamie i braciszkowi prześlę torcik emailem...
Niestety z powodu dzielących nas kilkuset kilometrów - nie możemy być razem w takich chwilach...
Choć czasami się udaje;)
Na koniec coś na poprawę nastroju...
Pani daje czadu po 1.45;)
Kobieta udowadnia ,że wiek nie ma znaczenia - ważne jak się czujemy w środku :)
I w życiu na nic nie jest za póżno.
Czyli jest szansa ,że jeszcze nauczę się salsy ,rumby i tańca brzucha!!!
Tych tajemnic ,to chyba już wiele nie mam ,ale Aga wkręciła mnie w łańcuszek ,więc nie mam wyjścia .
Zabawa polega na podaniu w punktach ciekawostek o sobie, o których nie udało nam się jeszcze wypaplać na blogu;)
1.Tak wyglądałam jako licealistka.
Karykaturę stworzyła koleżanka :D
2.Rano jestem zawsze zła ! Najlepiej żeby nikt się wtedy do mnie nie odzywał!
Po kawie mi przechodzi;)
Mój poziom złego humoru ,wzrasta też proporcjonalnie do poziomu głodu .
Jestem przykładem przysłowia "Polak głodny,to zły"!:D
3."Momo" ,to książka z dzieciństwa ,która wyjątkowo utkwiła mi w pamięci...
Opowiada o złodziejach czasu i dziwnej dziewczynce o imieniu Momo..
4.Jestem wielką samotniczką. Lubię być sama i nigdy mi się nie nudzi..
5. Jestem uzależniona od makijażu .Nawet przed wyskokiem po przykładowe bułki ,maluję rzęsy i usta:D
Dlatego dziwią mnie zdjęcia gwiazd przyłapanych bez "mejkapu"..To ja ,zwykła ,szara kobieta poświęcę 10 minut na poprawienie urody ,a im się nie chce;)
6.Mam góralskie korzenie:D Moja babcia pochodzi spod Żywca .
Z tym wiąże się następna wada - pamiętliwość i zaciekłość;)
Nigdy nie zapominam o zadanych mi krzywdach ,hehehe...
7.Nie znam angielskiego i nie mam studiów wyższych.
Ale za to znam parę łacińskich przysłów np. O tempora ,o mores;)
8.Nie umiem śpiewać.
Wydaję odgłosy jak Cameron Diaz:D
9.Lubię golonkę z musztardą:D
10.Byłam chyba największą romantyczką na świecie...
Bo na swój pierwszy pocałunek czekałam do 22 roku życia...
Wymarzyłam sobie ,że to musi nastąpić z tym jedynym...
Chłopcy ,którzy byli do tego czasu po drodze ,nie doczekali tego zaszczytu;)
Ten ,który doczekał jest moim mężem od ponad 16-tu lat:D
A pocałunek pamiętam do dziś...
11.Lubię węże i inne gady.
Opiekowałam się zaskrońcem ,którego brat znalazł w lesie .
Biedak nie miał połowy dolnej szczęki ,więc karmiłam go z ręki.
Sama łapałam mu żaby. Dopiero po latach ,mama dowiedziała się ,że w zamrażarce obok kurczaków i jagód ,był zapas żab dla Emila:))
12.Uwielbiam polskie seriale z lat 70-tych ,a już namiętnie "Daleko od szosy':D
13.TOŚ ,czyli Towarzystwo Ochrony Ślimaków ,stworzyłam z przyjaciółką w liceum.
Działania polegają na tym ,że nigdy nie depczemy po ślimakach usiłujących przebyć chodnik lub ścieżkę.Pomagamy im w przejściu na drugą stronę.
Trwa ,to do dziś .Wiosną omal nie zleciałam z roweru omijając w ostatniej chwili ślimaka:D
Widok babki odstawiającej torby z zakupami i zbierającej ślimaki może czasami kogoś dziwić;)
15.Pracowałam na oddziale noworodków na Dyrekcyjnej we Wrocławiu.
Chodziłam do Studium Położniczego na ul.Worcella.
16.Od ponad 35 lat przyjażnię się z Anią .Poznałyśmy się w przedszkolu:))
Siedziałyśmy w jednej ławce w podstawówce ,liceum i studium .
Ona pomagała mi w matmie ,ja jej w polskim:)
Pracowałyśmy w tym samym szpitalu na jednym oddziale .
Nasi mężowie są żołnierzami zawodowymi i mamy po jednym synku:D
Armia nas rozdzieliła ,ale dzięki skype mamy kontakt:)
17.Zdobyłyśmy razem tytuł Miss Studium:)))
Tak, zgadza się - obie jeden!
A wygrałyśmy chyba dzięki kreacjom wypożyczonym z magazynu Telewizji Polskiej.
Ania miała suknię w stylu Izabelli Łęckiej ,a ja wielką krynolinę:))
Poczucie humoru też dodało nam punktów;)
Bo np. na pytanie o wymarzonego mężczyznę ,odpowiedziałam ,że uwielbiam Wojciecha Manna:D
Uff...tak się rozpisałam ,że chyba do setki bym doszła...;)
Nie przepadam za ta porą roku...im jestem starsza tym jest jest mi zimniej...
Nakładam więc na siebie warstwy swetrów i rajtów oraz ukochane Emu (najcieplejsze buty jakie w życiu miałam!!!).
Ale ,że ostatnio odwilż ,to do łask wróciły stare kozaki.
Ale nie one są tutaj bohaterem;)
W roli głównej występuje swetro-sukienka ,zakupiona sobie pod choinkę:))
Bohaterka pochodzi z Zary i zwróciła mą uwagę łatami na łokciach:)
Paseczek takowy posiada w oryginale ,a kwiatowy wisior, wydał mi się najbardziej pasującym do niej dodatkiem.
Po obejrzeniu zdjęć stwierdziłam ,że pasowałyby ciemniejsze rajstopy;)
Jako osoba niskiego wzrostu (158cm) nie powinnam sobie skracać sylwetki takimi wstawkami .Jednolity dół dodałby mi centymetrów .
Po latach czytania rozmaitych porad jestem prawie ekspertką;))
Dlatego też po ujrzeniu siebie na poniższej fotce ,pomyślałam gruszka:D
Miałam jej nie wrzucać ,ale co tam...
Zimą nabrałam tłuszczyku w dolnych partiach ,a że górną połowę mam drobną ,to przybieram kształt gruszkowaty;))
Zaznaczył to bardzo pasek ,który dorwałam za 4 zł w Lumpeksie:))
Myślałam ,że będzie fajnie wyglądał na biodrach ,a tu zonk! Hehehe;)
Podkreśliłam więc talię. W końcu kobieta ma prawo do bioder!
Zauważyłam ,że im jestem starsza tym mam mniej kompleksów .
Po prostu - te najbardziej dokuczliwe likwiduję ,a te mniej akceptuję;)
A niektóre wady zamieniam wręcz w zalety.
I to dotyczy nie tylko figury ,czy "urody".
Identycznie postępuję z charakterem.
Np.swoje wieczne roztargnienie nawet polubiłam;)
To ,że w sklepie zrzucam ciuchy z wieszaków (za każdym razem!) ,zamyślam się i nagle idę nie tam gdzie chciałam , myślę o jednym ,a mówię co innego....
Da się z tym żyć;)
A idąc przez przedpokój wyobrażam sobie Paryż ,więc zapraszam chętne na spacer...
Ale uwaga! Posiadam całkowity brak orientacji ! Obiecuję ,że na pewno się zgubimy!;))
Poniżej sukienka w oryginalnym kolorze.
Skorzystałam z Waszych porad ,ale aparat nadal szwankuje...
Na razie na nowy nie ma szans ,więc będę Was męczyła takimi marnymi fotkami:(
ACHA! Nie chciałabym żeby ,mój post wypadł w stylu "ojej,jaka jestem gruba" i czekam na pocieszenie:)))
Nie o to mi chodzi .Każda kobieta ma swój typ figury - mój stał się Gruszką.
Tylko przy moim wzroście gruszka ma tendencję zamieniania się w kaczuszkę ,więc wypada się ciut pilnować;)
Bo odkąd go zobaczyłam w Promodzie , to ciągle o nim myślałam...
Nie kupiłam go od razu , bo czort 29,90 kosztował...więc było mi szkoda tyle kasy na kwiatka wywalić...
Ale już nic innego na tym starym kapeluszu nie widziałam ,tylko jego , jedynego...
Ogromnego ,szarego kwiata!!!
Aparat nadal podbarwia mi fotki na fioletowo-różowo,ale nawet ładnie to wygląda - jak "fotoszop";)
Do nowego ,ale starego kapelusza, dorzuciłam komino-szal ,który dostałam od sióstr w prezencie:))
I poczułam się jak w latach 20-tych:))
Tylko o spódnicy zapomniałam;)
I tak przyodziana, wybrałam się wczoraj z mężem na bydgoski rynek w poszukiwaniu puszek WOŚP :)
Nareszcie skończyło się to świąteczno-noworoczne zamieszanie...Zbytnio nie narzekam ,ale co za dużo ,to nie zdrowo;) Szczególnie jak się podje bigosu i słodyczy:))
Ale.. "nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło " ,bo podczas przedświątecznych porządków ,wygrzebałam z szafy swój stary szal i kapelusz.
Szal kupiłam 16 lat temu i pamiętam ,że urzekł mnie tym ażurowym wzorem...
A doskonale wrył mi się jego wiek w pamięć, bo tyle już jestem po ślubie;)
Teraz , omotana tym szalem ,wyglądam jak powyżej...
A po jego zakupie prezentowałam się jak poniżej;)
Szal kupiłam specjalnie do tego płaszcza .Był w stylu militarnym ,do ziemi i szyłam go u krawca ,bo niestety wtedy w sklepach nie było nic ciekawego...
Moja mama na fotce, ma właśnie kurtkę ,bardzo popularną w latach 90-tych.
A ja zawsze lubiłam wyglądać ciut inaczej;)
A na głowie miałam własnoręcznie uszyty kapelusz .
Powstał z resztek materiału po płaszczu .
Zamotałam wtedy na nim jakąś czarną szmatkę...
Właśnie został z niej odarty...
I jak myślicie...Co będzie nową ozdobą mego starego kapelusza?:))
*******************************************************************
Szal - Vintage ,z dna szafy
Kapelusz - Vintage,z dna szafy
Torebka - Vintage ,po babci
Kurtka - Mohito
Buty - Deichmann
Rękawiczki czerwone - kosz w Carrefour,13zł
*******************************************************************************
O mnie
Edyta 56 level Starzeję się bez godności. Przenoszę się w czasie za pomocą książek i ciuchów👒📖👜 Nie cierpię gotować, wolę podróżować 😎