17.1.25

17.1.25

Rzęsy bondingowe, czyli sztuczne rzęsy kilkudniowe :D

6
Rzęsy bondingowe, czyli sztuczne rzęsy kilkudniowe :D


Znacie rzęsy bondingowe?

Wiecie czym się różnią od jednorazowych ?

  • Są wielokrotnego użytku
  • Przyklejamy je pod rzęsami
  • Aplikacja raz na kilka dni!

 

To nie jest reklama ani współpraca😎


 

 Rzęsy Modna Lash 

dostałam od siostry w prezencie💖

Wybrała mi ten sam model, 

którego używa chyba już z rok.

 

Model #inlove

ma najkrótszą długość 8mm/10mm/12mm

Jest w kolorze brązowym i czarnym - moje są czarne.

Siostra ma brązowe

 i według mnie są ładniejsze, i delikatniejsze😊 

 

W ofercie są rozmaite modele rzęs

o różnych długościach.

 

Na start potrzebujemy

Klej - Bond

Remover - Zmywacz (do ściągania rzęs) 


Skład kleju: Caprylyl Glycol, Tocopherol, Leaf Extract, Biotin, Acrylates Copolyner, Aqua

Skład zmywacza: White minerals oils


 
 

Sealer - utrwalacz kleju.

Skład: Acrylates , Water , Propylene Glycol  , Glycol Distrearate   

Żródło

 


Aplikator

 


Kępki rzęs nakładamy według uznania.

Podstawowa zasada - nie za dużo kleju!

Nakładamy go delikatnie u nasady (pod rzęsy),

dotykamy kępką pędzelka

i przyklejamy.

Mnie pierwsza aplikacja zajęła ponad pół godziny.

Trzeba dojść do wprawy.

Siostra zakłada je 5 minut! 😁

Jak nam coś nie wyjdzie, to ściągamy kępkę

i robimy drugie oko.

Jeśli coś kłuje, to znaczy,

że kępka jest za nisko, więc od razu ją zdejmujemy.


Pierwszą aplikację zrobiłam po 5 kępek na oko,

następne są po 4😁


 

Kombinowałam z długościami😊




Znalazłam jeszcze delikatniejszy model,

który daje naprawdę naturalny wygląd: 

 Linemi Lash #SKY 

 

 

Model SKY ma subtelniejsza żyłkę.

 

 

 Skład kleju: Acrylates Copolyner , Aqua , CI 77266 Carbon Black 1%

Skład removera:  White minerals oils

Żródło

 

Robiłam kiedyś rzęsy u stylistki

tutaj KLIK pisałam o tym

i byłam zadowolona.

Jednak co trzy tygodnie, dwie godziny przyklejania

plus koszt aplikacji - to wielki ich minus.


Plusy rzęs bondingowych:

- oszczędność pieniędzy (zestaw wystarcza na kilka miesięcy)

- oszczędność czasu

- same komponujemy oprawę oka

- duży wybór modeli

- nie uszkadzają własnych rzęs

- łatwo się zdejmują

- są wielokrotnego użytku

Minusów na razie brak 😁

 


Pielęgnacja rzęs jest prosta.

Po przyklejeniu nie moczymy ich przynajmniej dobę.

Ale ja dwa razy tuż po ich aplikacji wyszłam na spacer z psem 

w trakcie mżawki i żadnej nie straciłam.

Myjemy je wodą i delikatnym płynem micelarnym.

Po ich zdjęciu za pomocą removera,

przemywamy oczy płynem micelarnym do makijażu wodoodpornego,

aby lepiej je oczyścić z resztek kleju.

Klej jest jak plastelinka i schodzi bez problemu.

 

Nie polecam tuszowania całych rzęs Sealerem

po ich przyklejeniu,

ponieważ zostawia on na nich jakby silikonową powłokę.

Rzęsy robią się twardsze i mniej naturalne,

a sealer ciężej z nich zmyć.

 


 

 Zdjęte kępki oczyszczamy z kleju zmywaczem,

czyli removerem.

Niestety ten od Modna Lash zepsuł mi się po kilku tygodniach.

Następnie czyścimy je płynem micelarnym

lub specjalnym szamponem.

Opłukujemy wodą, suszymy

i są gotowe do ponownego użytku! 😀

 

Moja zabawa z nimi trwa już parę miesięcy.

Największy plus:

rano nie wyglądam jak całkowity zezwłok😜 

Bo niestety z wiekiem me rzęski nie dość,

 że zrzedły,

to i zjaśniały😏


Acha!

Wszystkie porady co do przyklejania i odklejania,

znajdziecie na stronach marek i na ich instagramie.


Trzymajcie się ciepło w te zimowe dni!😊

30.12.24

30.12.24

Kombinacje z czerwoną cekinową

26
Kombinacje z czerwoną cekinową


Każda z nas powinna choć raz w roku zrobić się na bóstwo

 i "pogwiazdorzyć"!

I spełnić swe ciuchowe życzenia!

O czerwonej cekinowej marzyłam długo

 i w końcu kilka lat temu, wyszperałam ją w lumpeksie za kilka złotych.

 

 

Odleżała swoje w szafie i jakoś nie udało jej się nigdzie wyjść, 

więc wyszła na domowe salony.

Wszak czas mi się kurczy po 50-tce, 

więc nawet do obierania kartofli warto się odstawić jak na bal!

 

Pobawiłam się więc nią trochę!

A może czarne sandałki?

 

 

A może długie rękawiczki?

 


A może torebka ze złotej, 

cekinowej kamizelki?

 


 

A może zwyczajnie

 turkusowa torebka i tęczowe szpilki?

 


 Sukienka - Sh, Kolczyki z lat 90tych z dna szkatułki

Torebka - Wittchen, prezent od syna 😊

Buty stare - Reserved 

P.S. Fotki robione na "dwarazy", stąd inne pazury i fryz😉


 Co byście wybrały?😊

 


 

 Wszystkiego dobrego w Nowym Roku

wszystkim życzę!😊💖 

I przesyłam pozdrowienia od Basi Barbarossy 💖


23.12.24

23.12.24

Zaczarowane Różowe Rękawiczki!

19
Zaczarowane Różowe Rękawiczki!

Zwykłe, gumowe, rękawice do sprzątania...

Za każdym razem, gdy je zakładam,

to jakbym przenosiła się w czasie!


Posprzątać normalnie nie mogę,

bo nagle pyk!

I jestem w innym świecie!


Różowe, gumowe rękawice już nie służą do sprzątania...

Stają się eleganckim dodatkiem...

Do szmaragdowych kolczyków za kilka złotych 

i zwiewnej sukienki z lumpeksu😊


 

 Jestem gotowa na bal!

 





Może zatańczę z Mikołajem...

Tiger już na niego czeka! 😉


Spokojnych i zdrowych Świąt!

Świętujecie jak lubicie... 😊🎅🎄

17.12.24

17.12.24

Kremy czy geny, czyli porównanie pielęgnacji skóry 55-letnich przyjaciółek :))

22
Kremy czy geny, czyli porównanie pielęgnacji skóry 55-letnich przyjaciółek :))

Koncerny kosmetyczne od lat starają się nas przekonać,

że dzięki ich produktom zatrzymamy młodość.

2024 - wiek 55
 

Moim zdaniem, to geny, a nie kremy,

odgrywają w procesie starzenia największą rolę.


Odkąd pamiętam chciałam zachować młodość jak najdłużej!

Już jako 15-stolatka postanowiłam przestać się śmiać, 

aby nie mieć zmarszczek wokół ust😁

Nie bardzo mi to wychodziło,

więc stwierdziłam, że na pewno odpowiednie kremy 

pomogą mi w przyszłości zapobiec powstawaniu zmarchów

i zachowaniu jak najdłużej młodości.

Ania, moja przyjaciółka,

absolutnie się tym nie przejmowała! 

Śmiałyśmy się wtedy, że okaże się po latach,

która z nas lepiej na tym wyjdzie.

 

 

Przedstawiam

 naszą 35- letnią pielęgnację.

Ja:

- codziennie kremy na twarz, pod oczy oraz szyję i dekolt;

osobne na dzień i na noc

(marki zmieniane zgodnie z zaleceniami kosmetologów z lat 90-tych, 

aby skóra się nie przyzwyczajała)

- maseczki kilka razy w tygodniu

(te kupne gotowce oraz z produktów naturalnych typu:

 jajka, ziemniaki, ogórki itp.)

 - spanie na płaskiej poduszce jak Japonka

aby nie dostać zmarszczek na szyi😏

- kosmetyczka co jakiś czas (oczyszczanie skóry)

- po 25 roku życia stosowanie kremów przeciwzmarszczkowych,

a póżniej kremów wygładzających zmarszczki😜 

- okulary przeciwsłoneczne, aby uniknąć zmarszczek pod oczami

-  od 30-stki kremy z wysokim filtrem

- unikanie słońca i opalania

- zabiegi kosmetyczne typu fale radiowe,

okłady z "czego się da"😂

- operacja powiek górnych przed 30-stką

- zabieg medycyny estetycznej co parę lat od 40-stki:

- kwas hialuronowy w lwią zmarszczkę

- raz wolumetria twarzy (wygrana w konkursie tutaj o tym KLIK)

- stosowanie pielęgnacji warstwowej

i składników aktywnych po 50-tce😏


Tutaj KLIK moje podsumowanie  sprzed kilku lat😉


Ania:

- żadnych kremów!!! 😮

- kilka lat temu jakiś krem na przebarwienia przez ok. miesiąc,

który oczywiście nie zrobił nic

- nie używa podkładów

- żadnych kremów z filtrem,

ewentualnie na wakacjach ciut na nos, bo jak sama twierdzi, 

to najbardziej wystająca część jej twarzy 😉

- jako posiadaczka cery mieszanej,

tłuste sebum z czoła rozsmarowuje palcami na suche partie twarzy😁

To jej sposób na nawilżenie skóry i tyle!

2016 - 47-latki
 

Styl życia miałyśmy podobny: 

- niepalące i niepijące

- szczupłe od młodości

- po jednym dziecku i mężu😉

- ciężkie choroby nas ominęły

 

Ja nie widzę między nami różnicy!

Mnie ta cała pielęgnacja wcale bardziej nie pomogła,

a Ania wygląda świetnie plus zostały jej w kieszeni pieniądze, 

które ja wydałam na kremy😉

Na zdjęciu wyżej,  Ania nie ma na twarzy nawet grama podkładu,

ja oczywiście podkład, serum, krem z filtrem .

 


 

47 - latki - Ania sama natura,

ja po wolumetrii twarzy😁


Myślicie, że Ania wyglądałaby lepiej, gdyby stosowała moją pielęgnację?

A ja gorzej, gdybym tego nie robiła?


Myślę, że nie byłoby żadnej różnicy!

Wyglądałybyśmy tak samo.


Kremy "zapobiegające i opóżniające" procesy starzenia,

mają najmniejsze znaczenie..

Starzenie się to kwestia indywidualna i największą rolę odgrywają w nim geny,

dalej tryb życia, używki, ciężka praca, stres, choroby.

 

18 contra 55 lat😁


 
 

Po latach używania rozmaitych produktów kosmetycznych,

stwierdzam, że wcale mi nie pomogły w zatrzymaniu młodości.



 

Bo przecież,  gdyby te wszystkie cudowne kremy działały,

to nie miałabym takich samych zmarszczek  jak mój 53-letni brat,

który oczywiście niczego nie stosuje, ani nie stosował😁

Prawda?


Ja 55 lat - brat 53.


Gdyby nie mój kwas w "lwiej zmarszczce"

i plastyka powiek,

to bylibyśmy jeszcze bardziej podobni.

Moje siostry, mama i jej siostry też mają opadające powieki,

 zmarszczki między brwiami i asymetrię twarzy.

Geny robią swoje😉


Ania wyraziła zgodę na udostępnienie wizerunku

 oraz historii pielęgnacji.

Mój brat też😁


Oczywiście, to są moje obserwacje 

nie podparte żadnymi naukowymi faktami.😎

Każda z nas ma pewnie inne zdanie na ten temat. 


Moja rada na koniec tego amatorskiego podsumowania:

nie wydawajcie kasy na drogie kosmetyki - zainwestujcie w zęby!😁

 


Twarz i tak się zestarzeje, 

a ładny uśmiech potrafi odjąć lat😀 

I oczywiście jakiś drobny zabieg  medycyny estetycznej😉

15.12.24

15.12.24

Samarité Divine Cream oraz Divine Anti-wrinkle Booster czy są takie boskie jak zapewnia producent?

12
 Samarité  Divine Cream oraz Divine Anti-wrinkle Booster czy są takie boskie jak zapewnia producent?

 Od razu mówię, że dla mnie na pewno nie są boskie.

Co więcej, czułabym się bezczelnie oszukana, 

gdybym za krem dała 150 zł, a do tego 300 za drugi...

I nie zrobiłyby dokładnie nic z tego co obiecuje producent.


Kosmetyki dostałam 

w ramach akcji testowania na portalu Wizaż.

 

Po tej opinii chyba długo nic nie otrzymam😜


 

Samarité  Divine Cream

 


 Obietnice:

" Najskuteczniejszy preparat nawilżająco-odmładzający tak niezawodny w działaniu, że nazwano go boskim i okrzyknięto Kremem Wszech Czasów.
Idealnie poprawia kondycję skóry i ją odmładza: dogłębnie i długotrwale nawilża przez 48h, aktywnie odbudowuje i zagęszcza skórę, redukuje zmarszczki, wypełniając je od środka, liftinguje i ujędrnia. Niweluje zaczerwienienia i wzmacnia naczynka. Genialnie redukuje cienie i opuchnięcia pod oczami."

Żródło 

Na pewno nie nazwałabym tego kremu boskim.

 A zwykłe, plastikowe pudełeczko nie dodało mu klasy.

Jedyne co w nim było w miarę miłe, to zapach, jakby piernikowy i dobra konsystencja. Szybko się wchłaniał, jednak nie dawał uczucia pełnego odżywienia i nawilżenia. A te fantastyczne obietnice producenta, to po prostu brak słów... 

Moja 55-letnia skóra posiada wszelkie rodzaje zmarszczek mimicznych. 

Według fascynujących zapewnień twórcy owego specyfiku,

 powinna być po jego użyciu, gładka jak pupcia niemowlaka!

 Smarowałam 2 razy dziennie twarz, szyję, dekolt i pod oczami, aby się wygładzić... 

A tu nic!

A na dodatek pod koniec 3 tygodnia używania, zaczęło mnie wysypywać - najbardziej czoło.


 

Po wyjątkowo długiej liście składników, już wiem skąd przyczyna. 

 Potwierdza się zasada, że im krótsza lista tym lepiej. 

" INCI: Aqua (Purified Water), Glycerin, Isononyl Isononanoate, Niacinamide, Hydroxyethyl Acrylate/Sodium Acryloyldimethyl Taurate Copolymer, Octyldodecanol, Isostearyl Isostearate, Saccharomyces Ferment Filtrate, Xylitylglucoside, Anhydroxylitol, Xylitol, Troxerutin, Sodium Hyaluronate Crosspolymer, Polyglyceryl-4 Diisostearate/Polyhydroxystearate/Sebacate, Sodium Isostearate, Ethylhexyl Stearate, Arnica Montana Flower Extract, Hedera Helix Leaf Extract, Stachys Officinalis Flower/Leaf/Stem Extract, Humulus Lupulus Extract, Cochlearia Armoracia Root Extract, Cinnamomum Cassia Bark Extract, Quercus Robur Bark Extract, Rosa Canina Fruit Extract, Paullinia Cupana Fruit Extract, Zingiber Officinale Root Extract, Echinacea Purpurea Root Extract, Elettaria Cardamomum Seed Extract, Achillea Millefolium Flower/Leaf/Stem Extract, Lavandula Officinalis Flower Extract, Medicago Sativa Leaf Extract, Mentha Piperita Leaf Extract, Melilotus Officinalis Herb Extract, Capsicum Frutescens Fruit Extract, Potentilla Erecta Root Extract, Rosmarinus Officinalis Leaf Extract, Salvia Officinalis Leaf Extract, Scutellaria Baicalensis Root Extract, Acorus Calamus Root Extract, Thymus Vulgaris Leaf Extract, Symphytum Officinale Root Extract, Propylene Glycol, Caprylic/Capric Triglyceride, Vanilla Planifolia Fruit Extract, Dipteryx Odorata Seed Extract, Citrus Aurantium Bergamia Fruit Extract, Cinnamomum Zeylanicum Bark Extract, Thymus Vulgaris Flower/Leaf Extract, Eugenia Caryophyllus Flower Extract, Citrus Aurantifolia Peel Extract, Jasminum Officinale Flower/Leaf Extract, Rosa Damascena Flower Extract, Octyldodecyl Xyloside, PEG-30 Dipolyhydroxystearate, Polysorbate 60, Sorbitan Isostearate, Lactic Acid, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, Disodium EDTA, Cinnamal, Coumarin, Eugenol,


Przeciętniak za 150 zł, 

wystarczający na miesiąc stosowania, to przesada... 

O wiele więcej mi daje krem marki Soraya za 14 zł.

 Dziękuję Wizaż za możliwość przetestowania tej marki,

 już po raz drugi (krem z filtrem też porażka KLIK) 

i po raz kolejny utwierdziłam się, 

że Samarité jest mocno przereklamowana. 

Zalet brak,

może tylko zapach piernikowy i dobra konsystencja. 

Wady:

nie spełnia obietnic producenta
nie redukuje żadnego typu zmarszczek
nie liftinguje
słabo nawilża
nie koi skóry
nie wyrównuje kolorytu
nie zauważyłam wzmocnienia naczynek
nie łagodzi podrażnień
może zapychać
bardzo długa lista składników
nie napina skóry ani natychmiast (jak obiecuje producent), ani po dłuższym stosowaniu
plastikowe opakowanie
wysoka cena
nie jest boski
konsumentka może się poczuć oszukana

 

A w tym maleńkim słoiczku

mieści się Divine Anti-wrinkle Booster

Koncentrat przeciwzmarszczkowo-wypełniający


Samarité Divine Anti-wrinkle Booster,

 czyli Różowa Wazelinka, 

która nie robi nic!

Tylko świeci Ci się pycho jak psu jajca!

I kosztuje prawie 300 zł!

A według fantastycznych obietnic producenta:

"Najskuteczniejszy preparat przeciwzmarszczkowy tak niezrównany w działaniu,

 że nazwano go Ósmym cudem Samarité.

Wypełnia zmarszczki od zewnątrz, wyrównując strukturę skóry, przez co realnie zmniejsza ich głębokość i widoczność. Natychmiastowo odbudowuje i unosi delikatną skórę wokół oczu, rozświetlając spojrzenie w nieskończoność. Niweluje obrzęki, cienie i przebarwienia, by wyrównać koloryt skóry. Zastosowany na całą twarz działa prewencyjnie przeciw zmarszczkom lub jako zastrzyk regenerujący dla skór dojrzałych bądź zmęczonych."

Żródło 


 Różowa wazelinka, która nie robi skórze nic. 

Po 3 tygodniach męki skończyła się w maleńkim słoiczku. 

 Smarowałam tą wazelinką punktowo wszystkie zmarszczki na twarzy 

plus okolice oczu dwa razy dziennie.

 Na szyję nie używałam, bo stwierdziłam, że jak zadziała na zmarchy na twarzy, to kupię sobie drugie opakowanie. Niestety nie zadziałało.

 A producent obiecuje same cuda! Skuteczne wypełnienie zmarszczek, poprawę jędrności, spowolnienie procesów starzenia! Natychmiastowe działanie!

 Po jego nałożeniu skóra świeci się jak posmarowana smalcem.

 Po kilku godzinach wciąż się świeci i produkt wcale się nie wchłania (zrobiłam eksperyment, gdy nie wychodziłam z domu).

 Po nałożeniu podkładu, koniecznie trzeba się przypudrować, bo wciąż się świeci!

 Do tego podkład się po tym ślizga! 

Używanie tego produktu, to była męka..

 Jeśli dałabym za to prawie 300 zł, to bym się nieżle wkurzyła...


 

Zalety:
brak!
 
Wady:
może oszukać na 300 zł!
bardzo wysoka cena jak za wazelinę
nie wchłania się
pozostawia skórę świecącą smalcem
podkład się po tym ślizga
nie odmładza
nie spowalnia procesów starzenia
nie redukuje zmarszczek!
nie nawilża, nie odżywia
nie napina
nie wygładza
nie wzmacnia
nie odbudowuje skóry
nie poprawiło konturu oka
nie działa na przebarwienia
nie spełnia żadnych obietnic producenta
bardzo długa lista składników
może zapychać
słaba wydajność
niewygodne ( przy długich paznokciach)
i niehigieniczne opakowanie (ciapanie palcami po wazelince)
 
 
Skupiłam się na dwóch zmarszczkach - 
- linii marionetki i brużdzie nosowo/wargowej.
Ale widać też szyję, gdzie co było, to jest😉
Amatorskie foto nie do końca oddaje real .

Powiem szczerze, że gdybym miała paragon, to natychmiast złożyłabym reklamację na te "cuda".
Tutaj KLIK opisuję jak, to zrobić.

Jak widać producenci mają nieskończone i bezkarne
 możliwości składania obietnic - coś jak kościół😜

Ja w nie już dawno nie wierzę, 
ale jeśli mam okazję, to testuję dla Was.
 
Ale jeśli macie na zbyciu prawie 5 stów,
 to kupujcie i same wypróbujcie😏

Copyright © Zapiski roztrzepane ....... , Blogger